Author Archives: edwinbendyk

Walka o klimat: konkurencyjne konferencje

Wczoraj w Kopenhadze rozpoczął się wielki kongres „Climate Change. Global Risks, Challenges&Decisions”, którego zadaniem jest aktualizacja wiedzy na temat zmian klimatycznych w stosunku do informacji, jakie dostarczył IV Raport IPCC (Międzyrządowy  Panel ds. Zmian Klimatycznych ONZ) z marca 2007 r. Kongres odbywa się  w ramach przygotowań do szczytu klimatycznego ONZ COP-15, jaki będzie miał miejsce w Kopenhadze w grudniu b.r. Wszystkie wystąpienia będą dostępne po ich wygłoszeniu w witrynie internetowej http://www.iop.org/EJ/volume/1755-1315/6. W tej chwili można tam przeczytać streszczenia setek wystąpień, na wszelkie możliwe tematy. Jest m.in. sesja poświęcona technologiom czystego węgla, o których niedawno pisałem. Występują na niej przedstawiciele wszystkich krajów mających interes w rozwijaniu CCS. Wszystkich, z wyjątkiem Polski. Zdumiewające, jak słabo dbamy o swój interes na arenie międzynarodowej. Z pierwszych komentarzy, jakie zdołałem wyczytać, podstawowy przekaz konferencji będzie taki, że zmiany klimatyczne następują szybciej, niż przewidywano i że dosyć już alarmistyczny IV Raport okazuje się być i tak nazbyt optymistycznym.

Z katastrofizmem nie zgadzają się uczestnicy konkurencyjnej konferencji, która wczoraj zakończyła się w Nowym Jorku, „International Conference on Climate Change” zorganizowanej przez Heartland Institute. Jednym z głównych mówców był Vaclav Klaus, który walczy z ze zwolennikami tezy o antropogenicznym globalnym ociepleniu tak, jakby był walczył z komunistami w okresie komunizmu, lecz uprzedził go wówczas inny Vaclav (Havel). Wystąpienie Klausa i samą nowojorską skomentował Nicholas Stern, autor słynnego (i kontrowersyjnego) raportu o ekonomice zmian klimatycznych z 2006 r., porównując sceptyków klimatycznych do wyznawców przekonania, że ziemia jest płaska. Wystąpienie Klausa można obejrzeć na stronie konferencji: http://www.heartland.org/events/NewYork09/proceedings.html

Polityka energetyczna Polski do 2030

Rozpoczęły się konsultacje „Polityki energetycznej Polski do 2030”. Dokument po długim dojrzewaniu opuścił Ministerstwo Gospodarki z zachętą do publicznej dyskusji. To ciekawe opracowanie, zawiera kilka istotnych nowości, jeśli chodzi o polskie strategiczne myślenie o energetyce.

Po pierwsze, wprowadza kategorię wzrostu gospodarczego bez wzrostu energii, jako cel polityki gospodarczej. Nie określa kiedy miałoby to nastąpić, samo już jednak otwarcie myślenia w tym kierunku to spory postęp.

Po drugie, jako najważniejszy priorytet określa zwiększenie efektywności energetycznej gospodarki.

Potem dokument stara się zadowolić wszystkich. Lobby węglowe obietnicą rozwoju sektora. Lobby rolnicze obietnicą rozwoju biopaliw. Lobby ekologiczne obietnicą rozwoju OZE. Lobby nuklearne potwierdzeniem planu rozwoju energetyki jądrowej. Teraz trzeba to wszystko dobrze posumować, żeby nie okazało się, gdy już osiągniemy etap rozwoju gospodarki bez wrostu zużycia energii, że dysponujemy nadmiarem mocy z którą nie ma co zrobić.

Podczas uważniejszej lektury wyczytać można, że autorzy uwzględnili także w polityce energetycznej konieczność stworzenia wspierającej ją polityki naukowo-technicznej. I tak strategia przewiduje wsparcie dla badań np. nad synergią węglowo-jądrową, wspieranie praca nad technologiami czystego węgla (w tym nad wykorzystaniem CO2 jako surowca chemicznego). Teraz tylko pyatnie, czy te dość ogólne zapisy uda się zamienić na dobre programy badawcze, czy też do pieniędzy dobiorą się szarlatani, obiecujący gruszki na wierzbie.

Co jest w kuferku?

W ubiegłym tygodniu opublikowałem w „Polityce” tekst „Co mamy w kuferku?” Zupełnie przez przypadek okazało się, że tekst pojawił się w dniu, w którym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zorganizowało konferencję „Pieniądze z UE na naukę i szkolnictwo wyższe w 2009 r.” Okazuje się, że na ten rok polska nauka ma do wydania o ponad 4 mld złotych więcej, niż zapiane w budżecie. Kuferek, znaczy, jest pełny. Problemem, jak wyjaśniała mi później w rozmowie prof. Kudrycka, jest raczej ryzyko braku dobrych projektów, na które warto byłoby wydać dodatkowe pieniądze. Pani Minister twierdzi, że procedury zostały uproszczone do minimum, by jak najłatwiej dysponować środki.

W tym miejscu dochodzimy do wniosków z mojego tekstu w „Polityce”. Pytanie, o to, co mamy w kuferku nie odnosiło się do bezwzględnej ilości środków, tylko do tego, czy wiemy co z nimi zrobić i mamy przygotowaną do ich wydania strukturę. Pieniądze podsypywane w system nauki rządzący się starymi regułami nie tylko nic nie dadzą, lecz jedynie utrwalą dysfunkcjonalne struktury i mechanizmy.

Oczywiście, ktoś zauważy, że proces reform systemu nauki rozpoczął się – w ubiegłym tygodniu rozpoczęły się prace parlamentarne nad pakietem ustaw przygotowanych w MNiSW. Do ich analizy niebawem wrócę.

Iluzja czystego węgla?

Pytanie, czy da się z węgla uczynić czystsze paliwo, niż jest  dotychczas interesuje nie tylko Polskę, która z węgla uzyskuje ponad 90 proc. energii elektrycznej. Kwestią żywo zainteresowane są Chiny, Indie i Stany Zjednoczone. W USA w niektórych stanach uzależnienie elektroenergetyki od węgla jest stuprocentowe. Teraz, gdy USA pod rządami Obamy zamierzają pozielenieć i rozpocząć ograniczanie emisji CO2, „oczyszczenie” węgla staje kluczowym wyzwaniem.

Można mówić o sporych postępach w samym wychwytywaniu CO2 z gazów spalinowych. „MIT’s Technology Review” donosi o nowej technologii Siemensa, która umożliwia wychwyt CO2 kosztem 9,2 proc. ograniczenia sprawności energetycznej elektrowni. Wcześniejszy wynik to 11 proc. Niby różnica niewielka, jednak przy skali operacji w elektrowniach każdy procent przekłada się na miliony w realnej gotówce.

Ciągle jednak nie wiadomo, co robić z wychwyconym CO2. W tej chwili działają na świecie dwie pilotażowe elektrownie pracownie pracujące w pełnym cyklu CCS (carbon capture and storage). Jedna w Schwarze Pumpe w Niemczech (Vattenfall), druga w Chinach. By CCS rzeczywiście miał rzeczywiście wpływ na ograniczenie emisji, potrzeba 200 elektrowni z CCS do 2030 r (szacunki Międzynarodowej Agencji Energetycznej). Raczej mało realne.

Swojego sceptycyzmu nie kryje „The Economist”, który w najnowszym numerze analizuje sensowność inwestowania w CCS. Brytyjski tygodnik zastanawia się,  na ile projekty CCS są rzeczywiście technicznie racjonalne, a na ile wynikają z nacisków węglowych lobby pragnących przedłużyć trwanie swojego biznesu. Ciekawą analizę prezentuje także „Scientific American”.

Widać wyraźnie, że CCS obciążony jest wieloma niepewnościami. Po pierwsze, nie wiadomo czy uda się zapewnić pełne bezpieczeństwo składowania CO2 (to główny zarzut organizacji ekologicznych, jak Greenpeace). Po drugie, nawet jak się uda, to koszty wychwytu i składowania zawsze będą duże. „The Economist” podkreśla, że póki co żadna z organizacji komercyjnych nie bierze się za CCS z własnej woli, bo bardziej opłaca się inwestować w energetykę jądrową lub alternatywne źródła energii.

CCS jest z oczywistych względów także gorącym tematem w Polsce, a głównym promotorem działań w tym zakresie jest prof. Jerzy Buzek. Zgodnie z jego wizją CCS miałby być jednym z elementów planu rozwoju czystych technologii węglowych w Polsce, obszaru który mógłby się stać naszą eksportową specjalnością. Pytanie tylko, na jak długo, skoro i tak w perspektywie 30-40 lat trzeba będzie wygaszać energetykę węglową.

Vivek Kundra, Główny Informatyk USA

W ubiegłym tygodniu Barack Obama powołał Głównego Informatyka USA (Chief Information Officer). Został nim Vivek Kundra, pracujący wcześniej na takim samym stanowisku dla Dystryktu Columbia i miasta Waszyngtonu. Kundra zasłynął swoim nieortodoksyjnym podejściem do publicznej informatyki. Stwierdził, że administracja nie powinna ścigać się z sektorem prywatnym w rozwoju infrastruktury. Po co budować własne zaplecze serwerowe i aplikacyjne, skoro Google ma znacznie większą infrastrukturę, niż zdoła zbudować jakakolwiek administracja. Opierając się na tej infrastrukturze oferuje dostęp do wszystkich niezbędnych administracji programów: edytor tekstu, arkusze kalkulacyjne, serwisy geopozycyjne, kartograficzne, narzędzia do współpracy i harmonogramowania. To wszystko jest dostępne w darmowym pakiecie Google, a za niewielką dopłatą firma ta umożliwia dostosowania pakietu do potrzeb użytkownika. Kundra stwierdził, że współpraca z Google będzie tańsza i lepsza, niż kupowanie oprogramowania od Microsoftu i budowa własnego pełnego zaplecza informatycznego. Waszyngton zrezygnował nawet z budowy specjalistycznego systemu zarządzania kryzysowego dochodząc do wniosku, że lepiej zaopatrzyć policjantów w iPhony, które w połączeniu z Google Maps dadzą nie gorszą możliwość orientacji w sytuacji w mieście. Filozofię Kundry dobrze ilustruje prezentacja, w której opisuje on doświadczenia z Waszyngtonu. Warto także zobaczyć filmik anonsujący współpracę z Google.

Czy teraz na Google Apps przejdzie administracja USA? Zobaczymy, na pewno można spodziewać się jednak, że Kundra będzie starał się realizować na nowym stanowisku koncepcje, jakie przetestował z powodzeniem w Waszyngtonie. Warto, by tym doświadczeniom przyjrzała się nasza administracja. Nie twierdzę, że od razu należy wchodzić w konszachty z Google. Warto natomiast sprawdzić, co już w Sieci jest i można z tego skorzystać (choćby aplikacje Open Source).

Wizerunek polskich naukowców w Internecie

Trend Scout podesłał w komentarzu do wpisu „Uczeni, do blogów!” link do prezentacji z bardzo ciekawych badań „Wizerunek polskich naukowców w Internecie”, przeprowadzonych w grudniu ub.r. z wykorzystaniem metody wirtualnej etnografii (co to takiego wyjaśnia prezentacja). Polecam lekturę, niestety w aspekcie potwierdza moje spostrzeżenia – polscy naukowcy unikają Internetu jako instrumentu aktywnej ekspresji, naukowej debaty, a pojęcie Nauka 2.0 (czy też Otwarta Nauka) nie jest praktykowane. Badania prezentują jeszcze inne ciekawe aspekty wizerunku naukowców jako całej grupy społecznej, jak również różnic genderowych i dominujących stereotypów.

Polska 2020

Zapraszam do lektury opracowań wyników Narodowego Programu Foresight Polska 2020. Na stronie „Polska 2020” znajdują się linki do plików zawierających dokumenty źródłowe (scenariusze rozwoju) oraz prezentacje, jakie były omawiane podczas spotkania w Pałacu Staszica 16 lutego 2009 r., w którym uczestniczył wicepremier Waldemar Pawlak i minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Barbara Kudrycka. Publicystyczna analiza wyników w dzisiejszej „Polityce”: „Co mamy w kuferku?”. O foresighcie pisałem także wcześniej: „Uciekający świat”. Dzisiaj o 18 zapraszam także do słuchania radia TokFM. Poniżej prezentacja wprowadzająca prof. Michała Kleibera, kierownika naukowego projektu.

Technologie przyszłości

„MIT’s Technology Review” jak co roku ogłosił listę dziesięciu technologii, które mogą zmienić przyszłość. Mogą, a czy zmienią? Nie wiadomo, bo technologie te znajdują się w początkowej fazie rozwoju – już widać ich potencjał, choć nie sposób jeszcze określić ich rzeczywistego wpływu. Oto lista, podaję w wersji oryginalnej z odniesieniami do opisów:

Intelligent Software Assistant

Adam Cheyer is leading the design of powerful software that acts as a personal aide.

$100 Genome

Han Cao’s nanofluidic chip could cut DNA sequencing costs dramatically.

Racetrack Memory

Stuart Parkin is using nanowires to create an ultradense memory chip.

Biological Machines

Michel Maharbiz’s novel interfaces between machines and living systems could give rise to a new generation of cyborg devices.

Paper Diagnostics

George Whitesides has created a cheap, easy-to-use diagnostic test out of paper.

Liquid Battery

Donald Sadoway conceived of a novel battery that could allow cities to run on solar power at night.

Traveling-Wave Reactor

A new reactor design could make nuclear power safer and cheaper, says John Gilleland.

Nanopiezoelectronics

Zhong Lin Wang thinks piezoelectric nanowires could power implantable medical devices and serve as tiny sensors.

HashCache

Vivek Pai’s new method for storing Web content could make Internet access more affordable around the world.

Software-Defined Networking

Nick McKeown believes that remotely controlling network hardware with software can bring the Internet up to speed.

Ciekawy jest komentarz Jasona Pontina, naczelnego „TR”. Zwraca on uwagę, że wynalazców ciągle nie opuszcza optymizm, bez którego nie sposób byłoby się podjąć rozwiązywania problemów tego świata. Optymizm ten zahacza często o pychę, często też jest na wyrost. Wiele z tych pomysłów nie doczeka się masowego zastosowania. Niech jednak wygrają tylko niektóre, jak np. obietnica, że w ciągu pięciu lat koszt badania sekwencji genomu ludzkiego obniży się do 100 USD. Jeśli tak się stanie, czeka nas rzeczywista rewolucja w medycynie, które przedsmak mamy już dziś wraz rozwojem serwisów genomiki osobistej. A przecież to dopiero początek.

Lądowanie awaryjne w Hudson River, rekonstrukcja 3D

Doskonała rekonstrukcja lądowania awaryjnego lotu US Airways 1549 na rzece Hudson, z podładem dźwiękowym.

Energia jądrowa, sztuka rozmowy ze społeczeństwem

„Bulletin of the Atomic Scientists” zwraca uwagę, że przy obecnym powrocie zainteresowania energetyką jądrową kluczowe znaczenie ma sztuka komunikacji ze społeczeństwem. Przedstawiciele branży atomowej przyzwyczajeni są do działań w starym stylu, polegających na przekonaniu o własnej racji. Dokładnie, jak nasi fizycy atomowi, którzy jeszcze żadnej elektrowni atomowej nie wybudowali, lecz bez cienia wątpliwości pomstują na ciemnotę ludu przeciwstawiającego się nowym technologiom.

Lud jednak jest coraz mniej ciemny i nie pozwala już sobie na takie traktowanie, jak 30-40 lat temu, kiedy to eksperci wiedzieli co dla ludu dobre. Te czasy się skończyły, nie tylko dlatego że po drodze były katastrofy w elektrowniach Three Miles Island i Czarnobylu. Po prostu inne jest społeczeństwo. Zadaje więcej pytań, co nie wynika z niewiedzy, lecz przeciwnie – lepszego wykształcenia.

Dlatego warto wczytać się w uwagi „Biuletynu”, przydadzą się, jeśli Polska ma realizować program energetyki jądrowej. Zaczynam w to wątpić, ostatnio coraz więcej bowiem się mówi o polskiej wunderwafe, czyli technologii przetwarzania dwutlenku węgla w metanol, a potem paliwa. W pomysły pewnego lubelskiego chemika uwierzył podobno Waldemar Pawlak i już za kilka lat Polska, jak po myciu szamponem Head and Shoulders, załatwi dwa problemy: emisji CO2 i dostępu do paliw. Inne głupki na świecie, z Georgem Olahem (Oláh György), chemicznym noblistą sobie z problemem nie poradziły, by daliśmy radę. Polak potrafi.