Archiwa blogu

Obama, klimat i gospodarka

Barack Obama wiele naobiecywał podczas kampanii wyborczej, więc teraz jego doradcy mocną się głowią, jaką przyjąć strategię na pierwsze miesiące rządów (prezydent-elekt obejmie urząd w styczniu). Wiadomo, że priorytetem jest gospodarka, w kolejce czekają jednak jeszcze inne pilne sprawy – kryzys klimatyczny i konieczność reformy służby zdrowia. Czy brać się za wszystko na raz, czy też rozwiązywać problemy krok po kroku?

31 października Obama obiecał w Des Moines, że w ciągu najkbliższych 10 lat rząd federalny przeznaczy 150 mld dolarów (10 mld rocznie) na inwestycje w rozwój nowych, zielonych technologii: energia wiatru, słoneczna, biopaliwa, a także wsparcie dla koncernów samochodowych, by nadrobiły zaległości wobec frm japońskich i europejskich. Obama obiecuje, że skutkiem inwestycji będzie nie tylko Zielona Ameryka, lecza także 5 mln nowych miejsc pracy (w co nie do końca wierzą nawet doradcy prezydenta-elekta, na boku urealniając ambitne prognozy).

Na łamach międzynarodowych gazet z radami dla Obamy spieszą życzliwi doradcy. W Wall Strett Journal Bjoern Lomborg, szef Copenhagen Consensus chwali pomysł inwestowania w nowe technologie, odradza natomiast nowemu prezydentowi USA pakowanie się w ograniczanie na siłę emisji CO2 (Obama obiecał, że USA zredukują emisję CO2 o 80 proc. w stosunku do roku 1990 w perspektywie roku 2050). Argumentuje (argumentację Lomborga przedstawiałem w „Polityce”), że to marnowanie pieniędzy, które można przeznaczyć na pilniejsze problemy.

W tym samym WSJ pisarz Ian McEwan apeluje do Obamy, żeby nie wykorzystywał kryzysu gospodarczego do spowolnienia zapowiadanej zielonej ofensywy. Niezależnie od treści owych porad nikt nie ma wątpliwości, że stanowisko Baracka Obamy w sprawie klimatu będzie miało decydujące znaczenie dla przyszłości międzynarodowych negocjacji w sprawie redukcji emisji, jak i dla rozwoju nowych technologii. Gdyby rzeczywiście Waszyngton zainwestował 150 mld dolarów w ciągu, Stany Zjednoczone szybko stałyby się liderem nowych, zielonych technologii odbierając palmę pierwszeństwa Europie. Dlaczego? Europa, owszem, ma w tej chwili więcej patentów w tym obszarze, jednak Stany Zjednoczone mają bardziej zaawansowane badania – wystarczy je teraz podsypać pieniędzmi na komercjalizację. Wsparcie rządu amerykańskiego byłoby istotne ze względu na chwilowe spowolnienie inwestycji z sektora prywatnego borykającego się z kryzysem finansowym.

Konsensus Kopenhaski, ranking problemów świata

Dyskusja pod wpisem o Liście 1700 amerykańskich uczonych wywołała gorącą dyskusję, wszak idzie o gorący temat – globalną zmianę klimatyczną i ocieplenie. Mam wrażenie, analizując literaturę naukową (w źródłach, jak i omówieniach), że szala naukowych dowodów przechyla się jednak w stronę akceptacji faktu istotnej zmiany klimatycznej i antropogenicznych jej przyczyn. Można oczywiście twierdzić, że pisma naukowe takie jak „Nature”, „Science” oraz szereg pomniejszych należą do globalnego spisku ekologicznego, że mamy do czynienia z klasycznym przykładem działania socjologii nauki, etc. W I części raportu na temat zmiany klimatycznej, jaką opublikował „Financial Times” kilka dni temu przeczytać można dobrą konstatację: wśród sceptyków dominują uczeni na emeryturze. Z jednej strony może to oznaczać, że jako ludzie wolni od uwikłań systemowych, mają większą wolność wypowiedzi. Może to jednak także oznaczać, że nie będąc już w systemie, nie mają tak dobrego kontaktu z najnowszymi wynikami badań.

Nie to jest jednak najciekawszym problemem, lepsze podejście prezentuje umiarkowany sceptyk Bjorn Lomborg, lider inicjatywy zwanej Kopenhaskim Konsensusem. Lomborg kilka lat temu napisał książkę „The Sceptical Environmentalist”, która przyniosła mu duży rozgłos. Najogólniej duński ekonomista nie kwestionuje faktu zmiany klimatycznej, ale polityczny szum który powoduje, że źle ustalane są priorytety działań mających na celu rozwiązanie najważniejszych problemów świata.

Lomborg przekonuje bowiem, że nawet akceptując fakt ocieplenia, należy uwzględnić szereg innych ostrych kryzysów nurtujących znaczną część ludzkości, od braku wody, niedożywienia, braku edukacji po terroryzm. W grudniu Lomborg wydał książkę „Solutions For The World’s Biggest Problems” (omawiałem ją w „Antymatriksie”), kolekcję esejów wybitnych ekonomistów analizujących klikadziesiąt palących problemów świata.

W końcu 30 maja został opublikowany swoisty ranking pod hasłem Konsensusu Kopenhaskiego, który jest wynikiem pracy kilkudziesięciu ekonomistów, w tym 5 noblistów, którzy mieli za zadanie  rozwiązać następującą łamigłówkę: do dyspozycji jest ekstra 75 mld dolarów, które można przeznaczyć na rozwiązanie spraw dręczących ludzkość w ciągu najbliższych 4 lat. Jak ustawić priorytety, żeby alokacja tych środków przyniosła jak najlepsze efekty humanitarne (w sensie uratowanych istnień ludzkich i wynikających stąd także długofalowych efektów ekonomicznych).

Pierwsze miejsce zajęły w rankingu rozwiązań zajęły dodatki witaminowe dla dzieci, trzecie jodowanie soli. Okazuje się, że tanie wzbogacenie diety mieszkańców krajów rozwijających się  (31 proc. gospodarstw domowych nie ma dostępu do jodowanej soli) dałoby efekt 9 dolarów z każdego dolara zainwestowanego. Miejsce drugie zajęło wprowadzenie postanowień rundy DOHA, kwestie ocieplenia w postaci priorytetu „nakłady na badania i rozwój związane ze zmniejszeniem emisji CO2 pojawiły się na miejscu 14).

Koncepcja Lomborga jest na pewno ciekawa, jednak metodologia może budzić pewne zastrzeżenia. W ramach swych założeń produkuje poprawną listę priorytetów pod względem wartości „return on investment”. Nie uwzględnia jednak innej kwestii: niektóre problemy mają charakter lokalny (niedożywienie), inne globalny (terroryzm), inne jeszcze globalny i osiowy (zmiana klimatyczna). W tym ostatnim przypadku pojawia się konieczność innej kalkulacji, o charakterze zakładu Pascala. Jeśli nie zapobiegniemy zmianie (zakładając, że to możliwe), to w dalszej perspektywie zniweczeniu ulegną pozytywne skutki realizacji pilniejszych priorytetów z listy. Wszystko zależy od perspektywy czasowej, modeli rozwoju sytuacji i stopy dyskontowej.

W każdym razie polecam lekturę analiz wyprodukowanych przez ekspertów Kopenhaskiego Konsensusu, potężna dawka dobrego myślenia. W załączonym filmiku Lomborg dobrze wyjaśnia swój pomysł.